Рецензія на книгу Ізабелли Хруслінської та Петра Тими “Діалоги порозуміння. Українсько-єврейські взаємини”

Ukraina jako przestrzeń dialogu

Mirosław Skórka

Książka Izabelli Chruślińskiej i Pio­tra Tymy, Dialohy porozuminnia. Ukrajinsko-jewrejsky wzajemny, wyda­na ostatnio na Ukrainie, zawiera serię rozmów przeprowadzonych z osoba­mi zaangażowanymi w dialog ukraińsko-żydowski. Wśród rozmówców zna­leźli się m.in. historycy – Jarosław Hrycak, Żanna Kowba, Natalia Jakowenko, Władysław Hrynewycz; byli dy­sydenci – Myrosław Marynowycz, Jewhen Swerstiuk, Iwan Dziuba, Mychajło Hejfec, Josef Zisels, Arie Wudka, Se­men Gluzman; inicjatorzy ukraińsko-żydowskiego porozumienia w diaspo­rze a zarazem byli żołnierze UPA – Petro Poticznyj Jewhen Stachiw; intelektuali­ści – Szymon Redlich, Mykoła Riabczuk, Taras Wozniak, Leonid Finberg, Kon­stantyn Sihow; dziennikarze – Wachtang Kipiani, Witalij Portnikow; bada­cze żydowskiej kultury – Kateryna Małachowa, Hryhorij Kazowskyj. Gdyby chcieć wskazać wspólny mianownik, który łączy wymienionych rozmówców, byłaby nim potrzeba dialogu o trud­nych problemach, które składają się na relacje ukraińsko-żydowskie. Co wię­cej, Izabelli Chruślińskiej i Piotrowi Tymie udało się dotknąć najistotniejszych wątków tej złożonej materii.

Długa historia

W czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów Żydzi byli na Ukrainie jed­nym z symboli panowania polskiego na tym terenie. Tak sformułowaną te­zę, zresztą szeroko omawianą w książ­ce, wzmacnia Witalij Portnikow, zna­ny dziennikarz ukraiński, który wręcz twierdzi, że nie było Żydów ukraiń­skich czy rosyjskich, a tylko Żydzi pol­scy, którym przyszło żyć na niepolskich obszarach. Świadomość tej odmienno­ści przetrwała w środowiskach żydow­skich aż do czasów współczesnych.

Ponieważ Żydzi stanowili mniej­szość na Rusi, związali swoje losy ze stroną silniejszą, dominującą, którą przez stulecia stanowili tam Polacy. To trwanie u boku, powiedzielibyśmy „na służbie” u Polaków, nadało ukraińskie­mu antysemityzmowi pewne szczegól­ne rysy. Jego istotą była nie tylko nie­chęć czy wrogość wobec wyznawców innej religii, ale także wrogość wobec ludzi, którzy byli narzędziem w ręku obcej władzy. Dlatego ukraińscy badacze zgodnie mówią o zjawisku „anty­semityzmu życia codziennego”, który miał swoje podstawy społeczno-ekonomiczne, ale nie miał wiele wspól­nego z nowoczesnym antysemityzmem o charakterze ideologicznym.

Ważnym problemem dla historiogra­fii każdego kraju jest jej funkcja two­rzenia i pielęgnowania narracji narodowej. To ona stwarza ramy hermeneutyczne dla oceny sensu i znaczenia wy­darzeń historycznych. Dla historiogra­fii ukraińskiej istotnym punktem od­niesienia jest powstanie Chmielnickie­go. Stało się ono punktem zwrotnym w dziejach ziem ukraińskich i jednym z kluczowych momentów budowania ukraińskiej tożsamości narodowej. Jed­nak dla relacji ukraińsko-żydowskich powstanie Chmielnickiego było apo­kalipsą, która przesądziła o wzajem­nym postrzeganiu się Ukraińców i Ży­dów na całe stulecia. Po stronie ży­dowskiej powstanie uznano za zjawi­sko zgoła mesjańskie, które było ka­rą Boga za odstępstwa i niewierność jego przykazaniom. Ogrom rzezi miał na zawsze utrwalić to eschatologiczne przesłanie i nadać mu wymiar porów­nywalny do wydarzeń biblijnych. Pa­mięć żydowska zachowała przeświad­czenie, że ofiar było jak piasku na brze­gu morza.

Największa fala mordów na Żydach miała miejsce w lipcu 1648 roku. Nie do końca wiadomo, co ją spowodowa­ło. Wedle oceny prof. Natalii Jakowen- ko, fala ta była wynikiem jakiegoś ir­racjonalnego wybuchu, którego głównymi sprawcami byli duchowni prawo­sławni. Jest rzeczą znamienną, że póź­niej nie odnotowuje się już takiego natężenia przemocy. Ci, którzy prze­żyli, powracają do miejscowości gdzie wcześniej mieszkali, chociaż powsta­nie kozackie trwać będzie jeszcze dzie­sięć lat.

W tym kontekście łatwiej jest nam też zrozumieć ową atmosferę escha­tologicznego napięcia i mesjańskich oczekiwań, tak charakterystycznych dla ruchu chasydzkiego, który narodził się właśnie na Ukrainie.

Jednak to, co stanowi o treści żydow­skiej pamięci, ma się nijak do pamięci ukraińskiej, jak też do pamięci polskiej. W ukraińskiej świadomości historycz­nej Kozacy Chmielnickiego to bohate­rowie walki z polskim panowaniem. Stanowią od wieków symbol wolności,

0    którą trzeba walczyć i za którą trzeba płacić wysoką cenę. Z kolei w historio­grafii polskiej dominuje wizja konflik­tu o panowanie nad kresami Rzeczpo­spolitej i obecność polskości na tych ziemiach. Żadna z tych historiografii nie pochyla się nad pamięcią żydow­ską. Zwraca na to uwagę Jakowenko, która krytykuje ukraińskie podręczniki historii i zawartą tam wizję wspomnia­nego konfliktu.

Holocaust w świadomości Ukrainy

Wedle Timothy Snyndera, Ukraina jest jednym z najciężej doświadczo­nych obszarów „ziem skrwawionych” (bloodslandu), gdzie totalitaryzmy – komunistyczny i hitlerowski – unice­stwiały miliony ludzi. Ale okres opisany przez Snydera jest tylko częścią długie­go okresu trwania obok siebie, prze­nikania oraz konfliktów społeczności ukraińskiej, polskiej, żydowskiej, rosyj­skiej i innych, zamieszkujących ziemie ukraińskie. Jak wiemy, Zagłada była te­matem tabu w ZSRR. W historiogra­fii sowieckiej nie istniała taka katego­ria jak „mordowanie Żydów przez hi­tlerowców”. Mordowano obywateli ra­dzieckich. W rezultacie na terenach by­łego Związku Sowieckiego Zagłada do dziś jest słabo opisana i udokumen­towana.

Symbolem Zagłady na Ukrainie stał się Babi Jar pod Kijowem, gdzie Niemcy rozstrzelali pod koniec września 1941 roku ok. 34 tys. Żydów (przed wojną było to miejsce, gdzie grzebano ofiary NKWD). Później hitlerowcy rozstrzeli­wali tam również oficerów Armii Czer­wonej, komunistycznych funkcjonariu­szy oraz członków Organizacji Ukra­ińskich Nacjonalistów. Choć po woj­nie władze komunistyczne postanowi­ły wymazać Babi Jar z pamięci zbio­rowej, już w latach sześćdziesiątych stał się on miejscem upamiętnienia i spotkań przedstawicieli różnych środowisk, w tym dysydentów, tzw. szestydesiatnyków.

Innym ważkim tematem w relacjach żydowsko-ukraińskich jest udział Ukra­ińców w Zagładzie. W propagandzie so­wieckiej, jak i w polityce informacyj­nej dzisiejszej Rosji ciągle powraca wą­tek tzw. ukraińskich nacjonalistów ja­ko hitlerowskich kolaborantów. Nieste­ty, temat ten nie jest nadal wystarczają­co dobrze opisany i udokumentowany. Jak wiadomo, hitlerowcy przystąpili do realizacji Zagłady na Ukrainie bardzo szybko. Rzeź w Babim Jarze rozpoczęła się dwa tygodnie po zajęciu Kijowa. Na­leży przy tym pamiętać – podkreśla były dysydent, a obecnie lider społeczności żydowskiej na Ukrainie, Josef Zisels – że ok. 95 proc. wszystkich ofiar Holocaustu na Zachodniej Ukrainie zamor­dowano już w pierwszych miesiącach niemieckiej okupacji. Niemcy tak bar­dzo spieszyli się z „ostatecznym rozwią­zaniem” na tych terenach, że nie czekali na tzw. infrastrukturę Holocaustu czyli obozy zagłady, lecz rozstrzeliwali ofiary na miejscu.

Jaki był w istocie udział Ukraińców w tych wydarzeniach? Fakt, że na zaj­mowanych przez hitlerowców obsza­rach dochodziło do pogromów, świad­czy ewidentnie o zaangażowaniu miej­scowej ludności. Jednak skala zjawiska oraz motywacje i inspiracje pozostają ciągle przedmiotem badań.

To jedna kwestia, inna dotyczy for­macji zbrojnych, złożonych z Ukraiń­ców, które brały udział w hitlerowskich akcjach eksterminacyjnych, choć w róż­nym charakterze i zakresie. Czy „forma­cje” te reprezentowały państwowość ukraińską, skoro takiego państwa nie było, zaś próba powołania rządu, który mógłby budować państwo ukraińskie w roku 1941, skończyła się uwięzie­niem jej autorów? Rodzi się więc zno­wu istotne pytanie, na ile te formacje realizowały politykę okupanta, czy by­ły zdolne do prowadzenia innej polity­ki? W tym kontekście warto przytoczyć wypowiedź Żanny Kowby, wedle któ­rej policja w Kijowie, która eskortowa­ła razem z Niemcami Żydów do Babie­go Jaru – potocznie określa się ją przy­miotnikiem „ukraińską” – takową nie była, ponieważ składała się z ludzi róż­nych narodowości rekrutowanych na początku wojny z szeregów jeńców wojennych z Armii Czerwonej.

Równie istotna jak sprawa współ­pracy pozostaje odpowiedź na pyta­nie, czy ideowy antysemityzm ukraiński ułatwiał hitlerowcom przeprowadze­nie „ostatecznego rozwiązania”. Rów­nież ten problem mocno „zmitologizowała” sowiecka propaganda. Tymcza­sem Żanna Kowba stwierdza, że w sa­mym OUN panowała znaczna różnica stanowisk. Z jednej strony członek Pro- wodu OUN S. Lenkawskyj wyraźnie de­klarował, że celem działań ma być likwidacja Żydów, z drugiej – inny czło­nek tegoż Prowodu, Iwan Klymiw-Legenda, wydawał rozkazy, aby policjanci we Lwowie organizowali czynny opór podczas likwidacji getta.

Temat zatem ciągle czeka na swojego historyka, podobnie zresztą jak sprawa udziału osób pochodzenia żydowskie­go wbudowaniu systemu komunistycz­nego na Ukrainie.

Przełom

Dialog zaczął się w ekstremalnych warunkach, a mianowicie w sowiec­kich obozach, gdzie doszło do na­wiązania współpracy i porozumienia dysydentów żydowskich z przedsta­wicielami ukraińskiego podziemia antykomunistycznego, opozycji – naj­pierw lat sześćdziesiątych, szestydesiatnyków, a później dysydentów z ukraińskiej grupy helsińskiej.

Postaciami symbolicznymi stali się wówczas: Semen Gluzman, Josef Zisels i Mychajło Hejfec. Ich wpływ na środowisko ukraińskich dysydentów był ogromny, ale tak samo wielki był wpływ ukraińskich więźniów politycznych na środowisko żydowskich dysy­dentów.

Hi kluczowymi osobami byli: Iwan Switlycznyj, Wasyl Stus, Wiaczesław Czornowil, Jewhen Swerstiuk. To psychiatra Semen Gluzman był autorem niezależnej ekspertyzy psychiatrycznej w sprawie więzionego w sowieckich zakładach psychiatrycznych dysyden­ta ukraińskiego, generała Petra Hryhorenki. Efektem rozpowszechnienia tej opinii i dalszej „krytycznej” postawy wobec władz sowieckich było uwięzie­nie samego Gluzmana.

Sowieckie łagry, paradoksalnie, zbli­żyły ludzi, którzy – na pierwszy rzut oka – byli sobie całkowicie obcy. Okazu­je się, że żydowscy i ukraińscy więźnio­wie polityczni mogą w łagrach razem głodować i protestować, mogą ze so­bą dyskutować i przekonywać się. Ten „dialog łagierny” wywołał duże zanie­pokojenie władz sowieckich. W ówcze­snej propagandzie pojawia się określe­nie „sojusz tryzuba z gwiazdą Dawida”, piętnujący oba „burżuazyjne nacjonali­zmy”, ukraiński i żydowski. Jeden jak i drugi uznano za zagrożenie dla so­wieckiego reżimu.

Jednym z piękniejszych zapisów tych kontaktów są dwie książki, Mychaiła Hejfeca Ukrajinsky syluety oraz Lysty z woli Myrosława Marynowycza, Se­mena Gluzmana i Zenowija Antoniu- ka, przywołane w rozmowach Chruślińskiej i Tymy. Tamte kontakty i współ­praca przetrwały do dziś i nabrały for­my bardzo wypróbowanej przyjaźni.

Z kolei rozmowy z Jarosławem Hry- cakiem i Wachtangiem Kipiani zawarte w Dialohach porozuminnia przypomi­nają o roli intelektualistów w przełamy­waniu wzajemnych uprzedzeń. Szcze­gólny udział w tym procesie mieli ci, którzy wywodzili się z ruchu dysydenckiego. To dzięki ich kategoryczne­mu zanegowaniu ksenofobicznej częś­ci dziedzictwa narodowego powstał na przełomie lat osiemdziesiątych i dzie­więćdziesiątych klimat dla pokojowe­go ułożenia relacji międzyetnicznych. W pierwszej kolejności chodzi o rela­cje ukraińsko-żydowskie, ale również o zmianę w podejściu do Polski i Pola­ków, a także – Rosji i Rosjan, zwłaszcza tych mieszkających na Ukrainie.

Żydowska tożsamość dzisiaj

Powstanie niepodległej Ukrainy przy­niosło nowe wyzwania. W Dialohach porozuminnia wiele na ten temat mó­wi Leonid Finberg. Po fali emigracji w pierwszych latach niepodległo­ści (wyjeżdżało wtedy corocznie ok. 80 tys. obywateli ukraińskiech pocho­dzenia żydowskiego), liczebność spo­łeczności żydowskiej stopniowo usta­bilizowała się, a nawet zaczęła wzra­stać.

Ale największym wyzwaniem było dziedzictwo wzajemnych relacji, któ­re obrosło niezwykłą wręcz mnogo­ścią mitów i stereotypów Z jednej stro­ny są to schematy antysemickie, które spotykamy we wszystkich krajach europejskich, tutaj jeszcze zwielokrotnione efektem zakłamania i manipulacji cza­sów komunistycznych. Dochodzi do te­go zarzut ukrainofobii i dążenia do zniszczenia wszelkich elementów ży­cia narodowego, wysługiwanie się komunizmowi (żydokomuna) i dzisiejszej Rosji. Zaś w środowiskach żydowskich ciągle pokutuje obraz Ukraińców jako zdeklarowanych antysemitów, kolabo­rantów i nacjonalistów, narodu zacofanego i niegodnego uwagi.

Walka ze stereotypami nie jest ani łatwa, ani prosta, zwłaszcza wtedy, kie­dy są one świadomie podsycane przez różne środowiska ze wszystkich moż­liwych stron. W tym kontekście dialog ukraińsko-żydowski jest wielce skom­plikowany i zawsze łatwo zarzucić je­go protagonistom zdradę interesów własnego narodu i zaprzedanie się odwiecznym wrogom. Książka Izabel­li Chruślińskiej i Piotra Tymy pokazuje jednak jak bardzo jest to zadanie waż­ne i jak ważne stanowi wyzwanie dla Ukraińców i Żydów. Dodatkowym wy­zwaniem dla autorów mógł być fakt, że są publicystami z Polski, a rozmowy dotyczą materii delikatnej, jaką są re­lacje ukraińsko-żydowskie. Jednak dali sobie z nią bardzo dobrze radę, nie tyl­ko tak formułując pytania, aby zasygna­lizować najważniejsze dla ukraińsko-żydowskich relacji problemy, ale także dlatego, że – jak zwraca uwagę ukra­iński wydawca – nie omijali w swoich rozmowach spraw i tematów tabu.

Aż się prosi o to, aby książka poja­wiła się także w języku polskim, wów­czas z pewnością znacznie więcej zrozumiemy z tego, co dzieje się u naszych sąsiadów.

Przegląnd Politzczny  № 112 (S. 177–179), 2012